fbpx

Wiosną tego roku po raz pierwszy wzięłam udział w legendarnym już szkoleniu „Practicing coaching” organizowanym przez Fundację Olde Vechte w Ommen w Holandii. Była to już 28 edycja tego popularnego szkolenia, które przyciąga uczestników z całego świata.
Dla mnie dodatkową wartością było praca w tak dużej grupie po 2 latach lockdownu i pracy zdalnej. Jeszcze bardziej niż kiedyś zobaczyłam wartość w tym, jak nawzajem na siebie wpływamy, jak rozmowa i przebywanie z drugą osobą mogą mieć wartość terapeutyczną.

Olde Vechte ma swoją metodę pracy „learning by doing”, czyli „uczenie przez działanie” i każdy uczestnik może tego doświadczyć już od pierwszych momentów po przybyciu na miejsce.
Podczas całodniowych warsztatów wyjściem do pracy w parach lub trójkach była nasza „inconvinient situation”, czyli trudna sytuacja, z którą chcemy pracować z coachem.

Ale w Olde Vechte, uczymy się wszystkiego przez działanie, więc wszystko (również poza samym szkoleniem) zorganizowane jest tak, by było „inconvinient situation”. Na miejscu nikt nas nie wita, trzeba sobie samemu znaleźć pokój, zorganizować pościel, znaleźć łazienkę. Nikt się nie przejmuje, że dojeżdżasz w środku nocy i jesteś tam pierwszy raz. Radź sobie sam. I okazuje się, że wszyscy sobie doskonale radzą.

Potem pierwszego dnia szkolenia uczestnicy dowiadują się o dyżurach sprzątania przestrzeni wspólnych, jadalni, kuchni, łazienek, korytarzy i przestrzenie wokół budynku.
Pierwszy raz w życiu na wyjeździe szkoleniowym(!) zostałam postawiona w takiej sytuacji. Najpierw było zdziwienie, a potem wszystkie puzzle zaczęły się układać w całość. Jeszcze dodatkowo to, że przez 8 dni na śniadanie i na lunch było do jedzenia codziennie to samo… Inconvinient situatiuon było całą moją rzeczywistością, w której się tam znalazłam i tylko ode mnie zależało jak sobie z tym poradzę.

Same warsztaty prowadzone są w taki sposób, by najpierw doświadczać – przez ciało, w rozmowie, przebywając w konkretnej sytuacji, a dopiero potem zrozumieć teorię, jaka za tym stoi. Czyli na odwrót niż w tradycyjnym modelu uczenia, gdzie dostajemy teorię, a dopiero potem są ćwiczenia praktyczne.

Ogromną wartością były dla mnie popołudniowe sesje „emobodiment”, pracy z problemem (trudną sytuacja) poprzez ciało.
Praca z ciałem i poprzez ciało, nie była mi obca w mojej praktyce zawodowej, ale dzięki szkoleniu dostałam nowe narzędzia i nowe spojrzenie. Jak przepracować mówienie „nie!”, jak stawiać granice – komunikat słowny to jedno, ale zupełnie czymś innym jest komunikowanie tego przez ciało.

Kolejnym narzędziem, które uważam za bardzo wartościowe, i po powrocie ze szkolenia stosuje w codziennej pracy z klientami, jest medytacja uziemiająca. Zarówno moja własna tuż przed sesją, jak i razem z klientem, gdy zaczynamy pracę. Wszyscy gdzieś biegniemy, z pracy do domu, z domu na terapię/coaching czy na zakupy lub po dzieci do szkoły. A dopiero zatrzymanie się i uziemienie daje wgląd w siebie, we własne ciało, w czucie tego, kim jestem i czego chcę.

Ważną częścią szkolenia była praca w 5 osobowych grupach nazwanych GPS-ami, prowadzonych przez tzw. co-trainers. Dwa razy dziennie, tuż przed przerwą lunchową oraz na sam koniec dania, spotykaliśmy się od początku w tej samej grupie, by podzielić się refleksjami z pracy warsztatowej, by dostać wsparcie. Co by się nie wydarzyło w ciągu dnia, mieliśmy bezpieczną przestrzeń by o tym porozmawiać.

Biorąc to wszystko pod uwagę, mam wrażenie że każdy szczegół tego szkolenia jest zaplanowany przez organizatorów, by uczestnicy mogli wynieść jak największą wartość.

Zachęcona ogromem nowych narzędzi, atmosferą, metodą prowadzenia, możliwością przebywania wśród osób, które myślą podobnie, wzięłam udział w drugiej części szkolenia „Advanced coaching”.

To szkolenie mimo, że wydaje się kontynuacją, jest już zupełnie inne i pokazuje, że w Olde Vechte nie pracuje się szablonowo. Myśląc, że już wiem na co się szykuję, już tam przecież byłam przez ponad tydzień, byłam w ogromnym błędzie.

Tym razem była to druga edycja tego szkolenia, czyli w przeciwieństwie do „Practicing coaching” też dość nowa dla samych prowadzących.

Podejście systemowe, mimo iż pracuję z systemami rodzinnymi w swojej codziennej praktyce okazało się czymś nowym, i momentami trudnym do zrozumienia i uchwycenia.

To szkolenie ma już inną formułę. Uczestników było o połowę mniej niż poprzednio. Zamiast spotkań w GPS-wych grupach był czas na refleksję i pracę własną. Było ciszej i spokojniej niż podczas Practcing Coaching. A sprzyjały też temu „systemic questions”, które uczyliśmy się zadawać. Pytania, które często zupełnie nie nasuwają się intuicyjnie, gdy już mamy dużą praktykę w pracy z klientem w coachingu. Pytania, które sięgają głębiej, by odkryć kim jesteśmy w systemie, jaką rolę pełnimy, co ona nam daje, jakie mamy korzyści z czegoś, co wydawało nam się być naszym problemem.

To szkolenie było często ciszy, nie tylko gdy zostawaliśmy sami ze sobą, ale też gdy pracowaliśmy w grupach tej ciszy było dużo. Odpowiedzi przychodziły nie zawsze w trakcie szkolenia, część dopiero kilka tygodni/miesięcy po powrocie.

Szkolenia w Olde Vechte są dla mnie takim powiewem świeżości, nowości, czegoś z czym na co dzień nie spotykam się na różnego rodzaju szkoleniach. Dają głęboki wgląd w siebie. I prowadzone są przez prawdziwych pasjonatów, i na najwyższym poziomie.

The Beyond workshop, in which Magda participated on April 20-26, 2022 and June 19-24, 2022, was carried out as part of our Wider Horizons project. The project is financed under the Erasmus + program of the European Union.